Samantha
Zmęczona, ale także zadowolona z nowej pracy wróciłam z Em do hotelu. Było koło godziny 18 więc od razu poszłyśmy do restauracji na obiadokolacje. Liczyłam, że znów zobaczę tego kelnera co rano, jednak myliłam się... Następnie wróciłyśmy do swoich pokoi. Wyjęłam telefon z kieszeni i położyłam się na łóżko. Chwilę zastanawiałam się nad zadzwonieniem do chłopaka. Jednak odważyłam się jedynie na sms'a. Może wyglądam na odważną, ale na prawdę jestem dość nieśmiała...
Do: Kelner
Ładnie to tak podrywać klientki?
Wysłałam krótką wiadomość. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
Od: Kelner
Jeśli są ładne to wolno ;) Jestem Josh, a ty?
Szybko zmieniłam nazwę numeru z Kelner na Josh i odpisałam.
Do: Josh
Haha, ja ładna? Samantha.
Od: Josh
Może wybierzemy się jutro razem na spacer?
Do: Josh
Chciałabym, ale od rana jestem zajęta.
Od: Josh
Ohh, szkoda. Może spotkamy się kiedy indziej.
Do: Josh
Jasne. Cześć!
Odłożyłam komórkę na szafkę i przez chwilę po prostu leżałam na łóżku myśląc o bezsensownych rzeczach. Nie wiem czego ten Josh ode mnie teraz oczekuje, ale na pewno w moim życiu nie ma teraz miejsca na miłość... Spojrzałam na wyświetlacz: 19:46. Wyszłam z pokoju i poszłam sprawdzić co robi Emily. Zapukałam do jej drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie weszłam do środka. Em także leżała na łóżku z telefonem w ręku.
-Co tam? Nudzi mi się. -powiedziałam wykrzywiając usta w grymas.
-Może coś porobimy? -wstała z łóżka i stanęła obok mnie.
-Niby co? -zapytałam
-Choć do Davida. Może będzie miał dla nas jakieś zajęcie.
Zakluczyłyśmy pokuje i ruszyłyśmy w stronę pokoju numer 1. Grzecznie zapukałyśmy i już po chwili mężczyzna otworzył nam drzwi.
-Witam drogie panie! -zaśmiał się. -Coś się stało? Wejdźcie.
-Nie, nic się nie stało. Po prostu strasznie się nudzimy. -usiadłyśmy na kanapie.
-Jeśli chcecie możecie pobawić się z Louisą. Mała nie chce spać.
-Chętnie! -odpowiedziała Em. -A gdzie pani Alice? -zapytała.
-Kilka dni temu wyjechała służbowo na cały miesiąc. Nie łatwo samemu zajmować się dwoma dzieciakami. -zaśmiał się David.
-Dwoma? -zapytałam zdziwiona.
-Tak. Jest jeszcze Tommy. Jeśli chcecie możecie do nich zajrzeć. -zaproponował mężczyzna. Skinęłyśmy tylko głowami i poszłyśmy w stronę drugich drzwi prowadzących do pokoju dzieci. Cicho otworzyłyśmy drzwi i zajrzałyśmy do środka.
Jakiś chłopiec, zapewne Tommy, siedział na podłodze i bawił się klockami, a w małym łóżeczku obok leżała słodka dziewczynka -Louisa. Emi często mi o niej opowiada jaka to ona jest prześliczna i miała rację!
-Emily? -zapytał chłopiec, kiedy zorientował się, że tu stoimy. -A to kto? -dodał wskazując na mnie palcem.
-Hej Tommy! To moja przyjaciółka Samantha. Ale urosłeś! -Emily podbiegła do Tommiego, by po chwili mocno go wyściskać.
-Już, już! Puszczaj! -powiedział brunet z grymasem. A wyglądał na takiego miłego dzieciaczka! Em zaśmiała się głośno i poczochrała mu fryzurę.
-Mogę podejść do Louisy? -zapytałam nieśmiało.
-Jeśli chce ci się ją niańczyć to czemu nie. -Em wzruszyła ramionami.
Powolutku podeszłam do łóżeczka.
-Hej mała. -powiedziałam do dziecka. -Jestem Samantha. -uwielbiam małe dzieci i uważam, że mam do nich świetne podejście.
-Czesc Samantha! -wykrzyknęła Lou.
-Chcesz się w coś pobawić? -zapytałam dziewczynki.
-Tak! Tak! W chowanego! -odpowiedziała. Sprawnie wyjęłam ją z łóżeczka i postawiłam na podłogę. Nawet dość szybko mnie polubiła. -pomyślałam i zanim się zorientowałam mała już gdzieś się schowała. Oczywiście jak to na trzylatka przystało schowała się tak, że od razu ją znalazłam. Jednak udawałam, że nadal jej nie widzę.
-Gdzie jest Louisa? -zapytałam wodząc wzrokiem po pokoju.
-Tu jestem! -wykrzyknęła i przybiegła do mnie.
Bawiłyśmy się jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu Lou zasnęła mi na kolanach. Włożyłam ją do łóżeczka i wyszłyśmy z pokoju. David siedział na kanapie i oglądał mecz.
-Już idziecie? -zapytał.
-Tak, dzieci były już tak zmęczone, że zasnęły. -odpowiedziałam ze śmiechem.
-Dobranoc! -pożegnałyśmy się razem z Em.
-Dobranoc! -odpowiedział nam i wrócił do oglądania.
Już po chwili znalazłam się w swoim pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Nie byłam jeszcze zmęczona więc zajęłam się rozpakowaniem walizki. Przeniosłam wszystkie ubrania do szafy. Nastawiłam budzik na 7.50 i dopiero wtedy położyłam się spać. Już po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.
*
Obudziło mnie głośne pikanie budzika. Jak ja nienawidzę tego dźwięku! Po omacku wymacałam go ręką i nacisnęłam górny przycisk, jednocześnie wyłączając nieznośne urządzenie.
Więc i tak muszę wstać. Nie mogę się spóźnić w pierwszy dzień pracy. -pomyślałam i leniwie wstałam z łóżka. Odsłoniłam firanę i ujrzałam zachmurzone niebo. Jak to w Anglii... Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę, bluzkę, czerwone rurki i długi, niebieski sweter z wielkim sercem. Poszłam do toalety i zażyłam orzeźwiający prysznic. Ubrałam się i pomalowałam. Następnie rozczesałam długie włosy i zrobiłam niedbałego koka. Zabrałam z pokoju torbę i telefon, a następnie wyszłam z hotelu. Podjechałam taksówką pod sam butik i weszłam do środka.
-Punktualnie. -zaśmiała się Eleanor, jedynie uśmiechnęłam się do niej. -Otwieramy za 10 minut. Rozłóż wszystkie rzeczy z tych kartonów -powiedziała wskazując palcem na stertę różnej wielkości kartonów w schowku -na te wieszaki. -dodała.
Podeszłam bliżej kartonów i zaczęłam wyciągać z nich ubrania. Musi to być jakiś na prawdę dobry sklep, bo wszystkie były z drogiej firmy.
-Gdy przyjdą pierwsi klijenci nie przeszkadzaj sobie, obsłużę ich. -oznajmiła El.
Przez kolejne dziesięć minut zajęłam się rozkładaniem wszystkich ubrań. Potem zaczęli schodzić się tu ludzie. Było ich na prawdę mnustwo i sama dziwiłam się jak Calder daje sobie z nimi sama radę. Jednak widać, że ma do tego smykałkę. W pewnym momencie do sklepu wszedł zdyszany chłopak. Sama zwróciłam na niego uwagę. Był to wysoki szatyn, który od razu wydał mi się bardzo znajomy, ale niestety nie mam pojęcia skąd.
-Pracujesz tu? -podszedł na mnie i głośno odsapnął.
-Tak. Od dziś. -uśmiechnęłam się w jego stronę, od razu odwzajemnił uśmiech ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
-Gdzie Eleanor? -zapytał szukając ją wzrokiem.
-Obsługuje klijentów. -odpowiedziałam wskazując na szefową.
-Pewnie mnie znasz, ale i tak się przedstawie. -chłopak zaśmiałsię dźwięcznie. -Jestem Louis Tomlinson. Dopiero wtedy wszystko wydało mi się jasne! Znam go z tego zespołu... One Direction! Większość dziewczyn dałaby się zabić, by tylko być na moim miejscu i poznać Louisa Tomlinsona. -uśmiechnęłam się w duchu na tą myśl.
-Samantha Bardsley. -uśmiechnęłam się słodko.
-To ja muszę już iść. Chciałem tylko powiedzieć coś Eleanor, ale widzę, że ma dużo pracy, więc nie będę przeszkadzał. -chłopak już chciał wychodzić, gdy podbiegłam do niego.
-Jeśli chcesz mogę jej później przekazać. -zaproponowałam.
-Ohh, dziękuję. Więc powiec jej, że jutro nie może przyjśc, bo mamy jakiś nagły wywiad.
-Jasne. Przekażę jej.
-To ja już lecę. Cześć Samantha! -rzucił na odchodne.
-Cześć. -odpowiedziałam i zabrałam się za dalsze wypakowywanie kartonów. Zostało mi jeszcze tylko pięć, więc szybko mi to poszło. Poszłam zakomunikować Calder, że skończyłam rozpakowywanie kartonów.
-Właśnie skończyłam. Co teraz? -zapytałam.
-Możesz już wracac do domu. Na pewno jesteś zmęczona po całym dniu. -Eleanor uśmiechnęła się do mnie i pośpiesznie przytuliła.
-Cieszę się, że razem pracujemy. Mam nadzieję, że niedługo się zaprzyjaźnimy.
-Chętnie. -powiedziałam entuzjastycznie. -Aha! Zapomiałam ci powiedzieć, że Louis był dziś w sklepie i... -nie dokończyłam wypowiedzi, bo El przerwała mi.
-Louis tu był? -zaćwiergotała radośnie. -Dlaczego do mnie nie podszedł? -odpowiedziała robiąc zabawną, smutną minkę.
-Widział, że jesteś zajęta i stwierdził, że nie będzie ci przeszkadzać. -odpowiedziałam. -Miałam ci przekazać, że nie możesz do niego jutro iść, bo mają wywiad, czy coś. -powiedziałam wymachując rekoma.
-Ahhh, dzięki.
-Jeśli mogę zapytać... Louis to twój brat? -słyszałam, że Tomlinson ma dużo sióstr, więc pomyślałam, że to jedna z nich. Jednak jak zwykle się pomyliłam, gdyż usłyszałam ze strony El głośny śmiech.
-Nie, Lou to nie mój brat. Jesteśmy parą już od około dwóch lat. -wyjaśniła, a ja sama zaśmiałam się z popełnionej przed chwilą gafy.
-To ja już lecę. -pożegnałam się machając ręką w jej stronę.
Zdziwiłam się zachowaniem Eleanor. Jest dla mnie taka miła, a tak na prawdę w ogóle mnie nie zna. Zresztą to dobrze. Wygląda na przyjazną dziewczynę.
Postanowiłam pobyć chwilę na świerzym powietrzu, więc usiadłam na poblizkiej ławeczce, wygodnie opierając się o nią. Przymknęłam oczy i głośno odsapnęłam.
-Samantha? -usłyszałam znajomy głos. Speszona szybko otworzyłam oczy.
-Josh. Co tu robisz? -zapytałam z uśmiechem.
-Mam dziś wolne, więc postanowiłem wybrać się na milkshak'a. W pobliżu jest świetny bar. -usmiechnął się. -Ale to ja powinienem zapytać co ty tu robisz? -zaśmiał się, siadając obok mnie. -Mówiłaś, że jesteś dziś zajęta.
-Bo byłam, ale szybciej skończyłam pracę. -wyjaśniłam.
-Może pójdziemy razem? -zaproponował Josh.
-Jasne. -odpowiedziałam. Wstaliśmy z ławki i poszliśmy w stronę baru.
*
-Więc mówisz, że jesteś z Chorwacji? -zapytał Josh, popijając zamówiony napój. -Zawsze chciałem tam pojechać!
-Na prawdę? Dlaczego więc tego nie zrobiłeś? -spytałam.
-Po prostu nie mam na to czasu. -zaśmiał się.
-Więc kiedyś musisz się tam wybrać. Chorwacja to na prawdę cudowny kraj.
-Więc dlaczego wyjechałaś? -zapytał.
-Chciałam zapomieć. O wszystkich bolesnych chwilach związanych z tym krajem. -odpowiedziałam smutno. Wspomnienia powróciły z zdwojoną siłą, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zamrugałam kilka razy, by Josh nie zauważył, że płaczę.
-O czym mówisz? -zapytał, patrząc prosto w moje oczy.
-Moi rodzice nie żyją od trzech lat. -odpowiedziałam.
-Przykro mi. -odpowiedział, otulając moje dłonie leżące na stoliku swoimi. Uśmiechnęłam się smutno w jego stronę.
-Zmieńmy temat. Trudno mi o tym rozmawiać. -poprosiłam.
Josh ma w sobie wiele pozytywnej energi i szybko mnie nią zaraził, a ja już po chwili zapomniałam o smutku. Siedzieliśmy w barze jeszcze około pół godziny rozmawiając i śmiejąc się z błachych rzeczy.
-To ja już muszę wracać. -oznajmiłam, wstając od stolika.
-Zaczekaj! -zawołał. -Odwiozę cię do hotelu.
Wyszliśmy na zewnątrz i poszliśmy do samochodu Josha, który stał niedaleko. Szybko znaleźliśmy się pod hotelem. Chłopak odstawił auto i razem wyszliśmy. Już po chwili staliśmy pod drzwiami mojego pokoju.
-Dziękuję. -powiedziałam do Josha.
-To ja dziękuję, że spędziłaś ze mną czas. -odpowiedział.
Zbliżyłam się do niego i złożyłam pośpiesznego całuca na policzku Josha.
-Dobranoc. -rzuciłam, wchodząc do pokoju.
-Do jutra. -odpowiedział.
Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko z wielkim uśmiechem.
Zauważyłam, że bardzo mało czasu spędzam w pokoju i prawie wcale nie wiem co w nim jest! Na przeciw łóżka wisi szafa, a sama nie wiem co jest w środku! Szybko podeszłam bliżej i otworzyłam ją. Otworzyłam szeroko oczy z zaskoczenia, za drzwiczkami szafy krył się wielki telewizor plazmowy o którego istnieniu na prawdę nie wiedziałam.
Byłam strasznie głodna, ale nie miałam już chęci schodzić na dół do restauracji, więc zamówiłam jedzenie przez telefon i już po chwili dostarczono mi je. Wszystko było pyszne, więc z pełnym brzuchem położyłam się pod kołdrę i zasnęłam.
* * *
Ogólnie to dopiero teraz zacznie się coś dziać w opowiadaniu. Mamy dopiero trzeci rozdział, a ja nie chcę żeby wszystko się działo tak szybko, że przy pierwszym rozdziale się spotykają a w trzecim już pierwszy pocałunek itp ;D
Tak więc... Co myślicie o trójeczce? Jeśli macie jakieś uwagi to bardzo was proszę, abyście mi o nich napisali, bo inaczej nigdy nie będę potrafiła pisać DOBRZE.
Rozdział świetny ;))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to strasznie ;)
Sam poznała Lou ;P
Przecież piszesz dobrze, a nawet bardzo dobrze ;D
Jak dla mnie nic nie musisz zmieniać :)
I podoba mi się to że wolisz trochę nas przetrzymać i nie robisz tego wszystkiego na szybko, to bardzo dobrze :P
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
http://stay-out-from-me.blogspot.com/
http://one-day-with-them.blogspot.com/
http://the-love-and-pain.blogspot.com/
http://four-other-worlds.blogspot.com/
WOW *_*
OdpowiedzUsuńBISTY jOŁ SIstaa :D
extra !
czekam nn <3
CAłujee Lolaa gorącooo
i zapraszaaa do siebieee ;**
Josh? A jak na nazwisko? Chyba nie ten z Union J? ^ ^ Bo następne opowiadanie, które chcemy napisać ma być o nim xD
OdpowiedzUsuńCieszę się, że następny rozdział :3 Samantha jest urocza. Mam nadzieję, że Josh będzie miłym kolesiem. Bo czasami wydaje się, że jest, a później... No. W każdym razie, życzę weny!
Pozdrawiam
stylinsoncamp.blogspot.com
Nie, Josh to... No po prostu jakiś Josh! Ogólnie to zaraz zaktualizuję bohaterów i go dodam, bo jak wymyślałam fabułę opowiadania to nie było mowy o jakimś kelnerze, no ale tak mi pasował, to musiałam o nim napisać. Ale nie martw się to nie ten Josh o którym myślisz ;D
UsuńŁe, a trochę szkoda :D Ale dobrze jest dodawać nowych bohaterów, bo wtedy akcja bardziej zaskakuje! :3 Ja na przykład nie spodziewałam się, że ona skorzysta z tego numeru xD
UsuńTo jest swietne , ale moze bys troche czesciej dodawala nowe rozdzialy ? :) Ale i tak mi sie podoba :* <3
OdpowiedzUsuńChciałabym prędzej dodawać rozdziały, ale mam swoje życie prywatne, w tym też naukę i nie mam zbytnio czasu. Jednak na prawdę każdą wolną chwilę przeznaczam na pisanie :)
UsuńŚwietnie piszesz, będę tutaj częstym gościem. (:
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
famouskilljoys.blogspot.com
Bardzo dobrze, że nie pędzisz nie wiadomo jak z akcją. Opowiadanie w pewien sposób ma odzwierciedlać rzeczywistość, a tak jak mówisz, wiadomo, że ludzie nie całują się już na drugim spotkaniu, czy coś.
OdpowiedzUsuńEleanor wydaje się być taka sympatyczna. Podoba mi się to, bo zawsze jak trafiam na opowiadanie, gdzie ona gra, to przedstawiana jest jako wredny babsztyl. A tutaj wręcz przeciwnie i to jest fajnie.
LOUIS! Ja jestem jedną z tych, które cholernie zazdroszczą Samanthcie, że go poznała! Przecież gdybym to ja była na jej miejscu, rzuciłabym się na niego, potem oplotła rękoma jego nogi, jak zdesperowana dziwaczka i nigdzie go nie puściła. Wyrzuciłabym Eleanor przez okno (nie, żebym jej nie lubiła, czy coś), porwała LouLou i wzięła z nim potajemny ślub, a potem miała kilka dzieciaczków z nim.
Nie wiem, czemu to tu piszę, przepraszam. Czasami ponosi mnie fantazja.
Josh wydaje się dosyć fajnym kolesiem. I jestem pewna, że poczuje coś do Samanthy. Ciekawe tylko, jak to się potoczy.
Okej, co do opowiadania - to rozdział super i z niecierpliwością czekam na następny.
Pod notką napisałaś, że jeśli mamy jakieś uwagi, to mamy śmiało pisać. To może ja spróbuję? Może akurat trochę pomogę.
Przede wszystkim, to, co najbardziej rzuca się w oczy, to brak akapitów. Myślę, że gdybyś każdą nową myśl zaczynała od nowego akapitu, wyglądałoby to bardziej przejrzyście, a co za tym idzie - czytelniej. Akapity daje się także przy każdej nowej wypowiedzi w dialogu. Na pewno jest tego dużo w internecie, więc będziesz mogła poczytać. Tak mała rada z mojej strony.
Ogólnie jest dobrze. Zdarzają się literówki, ale kurczę, komu nie? Nawet jeśli sprawdza się tekst tysiąc razy, i tak można czegoś nie przyuważyć.
Jakbym jeszcze miała dać jakąś radę - mogłabyś budować nieco dłuższe zdania. Przy krótszych zdaniach jest gorzej czytać. Np: "Chłopak odstawił auto i razem wyszliśmy. Już po chwili staliśmy pod drzwiami mojego pokoju." Zamiast kropki przez "już", która każe czytelnikowi się zatrzymać, można dać "a już".Czyta się wtedy trochę płynniej.
To takie moje uwagi. Nie żebym robiła z siebie jakąś mądralę, czy coś, broń boże. Po prostu wydaje mi się, że w taki sposób mogę trochę pomóc.
Pozdrawiam i serdecznie zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję, że się spodoba: http://all--coming-back.blogspot.com/
http://ps-i--love-you.blogspot.com/
Dziękuję ci za rady, które postaram się zastosować w kolejnych rozdziałach! :** xx
Usuńświetny rozdział :) dziękuję za komentarz na moim blogu, bardzo ważna jest dla mnie opinia innych no i oczywiście dzięki temu wpadłam także do Ciebie ;d Przeczytałam Twoje poprzednie opowiadanie i spodobało mi się. To również zaczyna się ciekawie ;* tak więc weny i czekam na następny ;3
OdpowiedzUsuńu mnie kolejny liczę, że i tym razem skomentujesz :>
http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/